Mija miesiąc od ogłoszenia aktualizacji algorytmu Pingwin 4.0. Przyniosła ona, przynajmniej w teorii, bardzo duże zmiany, dlatego nie bez powodu stała się dużym newsem w środowisku i chętnie dyskutowanym tematem. Jak to jednak wygląda w praktyce? Dzisiaj krótkie podsumowanie tego, co już o aktualizacji Pingwin 4.0 nam wiadomo.
Przypomnijmy, że algorytm Pingwin odpowiada za analizę stron internetowych pod kątem przychodzących i wychodzących linków. Ma za zadanie ograniczenie spamu w sieci, czyli nienaturalnych linków, które mają na celu sztuczne wypozycjonowanie witryny. W przypadku wykrycia takich działań przez Pingwina, Google nakłada karę na ów strony (potoczny „filtr”), a przez to obniża ich widoczność lub nawet zupełnie usuwa je z indeksu. Pingwin został przedstawiony społeczności w 2012 roku i jest regularnie aktualizowany.
Właśnie taka kolejna duża aktualizacja miała miejsce miesiąc temu (23 września). Firma opublikowała dość lakoniczny wpis, jednak zawarła w nim dwie najważniejsze informacje o nowej aktualizacji. Po pierwsze Pingwin jest teraz częścią głównego algorytmu wyszukiwarki, więc jego dalsze aktualizacje nie będą podawane do publicznej wiadomości, a po drugie – że Pingwin działa teraz w czasie rzeczywistym. Po miesiącu funkcjonowania nowej wersji algorytmu odpowiedzialnego w dużej mierze za analizę linków możemy już zebrać i wymienić najważniejsze fakty związane z działaniem Pingwina 4.0.
Google napisało, że od teraz Pingwin „działa w czasie rzeczywistym”. To bardzo ważna zmiana w stosunku do przeszłych aktualizacji. Obecnie jeśli witryna zostanie ukarana w wyniku działania Pingwina, a jej administrator zastosuje się do wytycznych Google’a, nie będzie już musiał czekać tygodni czy miesięcy na uwzględnienie zastosowanych poprawek. Zmiany będą teraz uwzględniane na bieżąco przez algorytm, dlatego strony dotknięte karami będą mogły szybciej oprawić swoją pozycję w rankingu stron na liście wyszukiwania. Nie oznacza to jednak, że stanie się to od razu po przekazaniu listy zrzeczonych linków za pomocą disavow tool. Oznacza to tylko, że proces będzie przebiegał szybciej niż dotychczas, ale ile dokładnie? Nie wiadomo, chociaż pierwsze analizy pozycji domen przez branżę wskazują, że faktycznie „to już się dzieje” i nagłe zmiany w pozycjach na 99% wynikają z działania Pingwina względem linków.
Nowy Pingwin ma być bardziej elastyczny i ewentualny filtr nakładany będzie na konkretne podstrony ze złymi linkami, a nie na całą witrynę. To także świetna wiadomość dla osób, które poczuję skruchę i postanowią poprawę. Linków oczywiście 😉 Lizanie ran po ewentualnym spadku widoczności nie będzie już takie długie i mozolne. Branża zwraca jednak uwagę na możliwe problemy z monitoringiem ewentualnych mikrokar.
Jak przekonywał Gary Illyes w dyskusji z Barrym Schwartzem, dziennikarzem Search Engine Land, „Tradycyjnie algorytmy odpowiedzialne za wykrywanie spamerskich linków obniżały widoczność całej strony. Zaktualizowany algorytm za to ignoruje takie linki zamiast uderzać bezpośrednio w stronę.” Strona Google twierdzi zatem, że od teraz karą za spamerskie linki nie będzie już filtr dla całej witryny. Jeśli algorytm wykryje dużą obecność takich linków – wtedy po prostu je zignoruje, a witryny wypozycjonowanie głównie przy ich pomocy same z siebie stracą na pozycji.
A teraz praktyka. Poprosiłam dwóch znajomych specjalistów SEO o krótką relację ze zmian, które algorytm przyniósł dla stron ich klientów. Obaj byli zgodni, że zmiany te były…znikome. Wygląda więc na to, że algorytm jeszcze się na dobre nie rozkręcił lub po prostu „nie nadąża” ze ściganiem spamu w sieci. Praktyka pokazuje, że nieznaczne wahania pozycji to wynik innych czynników:
Aktualizacja Pingwin 4.0 została ogłoszona po pewnym czasie, domysły były już wcześniej, że wprowadzana jest taka aktualizacja. Było to dość rozbite w czasie. Nie zauważyłem więc z dnia na dzień nagłych wzrostów/spadków. Strony, które stosowały się do wytycznych zachowały swoje pozycje, nawet poprawiły. Te z kolei, które miały olewczy stosunek poleciały na łeb na szyję i nie wróciły. Zapewne też nie wrócą prędko, jeśli nie zmienią metod działania. Google ogłosiło już wcześniej, że aktualizacja Pingwina działa w czasie rzeczywistym. A to oznacza, że już wcześniej była wprowadzana i działała. Tylko ogłosili to po pewnym czasie – z tego względu zmiany nie uderzyły w naszą branżę z dnia na dzień.
Mateusz
Było trochę spadków, ale niewielkich i raczej na frazy, które i tak nie były na wysokich pozycjach, przynajmniej u moich klientów. Może to wynikać z faktu, że raczej nie pozyskujemy śmieciowych linków dla naszych klientów. Były też normalnie wzrosty i można powiedzieć, że te spadki/wzrosty były normalne, niekoniecznie zależne od aktualizacji. W każdym razie te duże wahania moich klientów ominęły.
Kuba
Pierwsze seria artykułów i wpisów na branżowych blogów przyniosła sporo emocji i spekulacji związanych z aktualizacją, jednak praktycy są na ogól zgodni, że nie ma powodów do paniki czy jakichś gwałtowych działań. Jak to zwykle bywa obaw nie powinny mieć osoby, które stawiają na techniki pozyskiwania linków zgodne z ogólnymi wytycznymi Google. Dopiero pozycjonerzy, którzy w swojej codziennej pracy stosują metody będące na granicy White Hat i Black Hat mogą być bardziej czujni w związku z ostatnimi zmianami.