Amerykański Departament Sprawiedliwości oraz 11 prokuratorów stanowych złożyli pozew antytrustowy przeciwko Google. Sprawa dotyczy nadużywania własnej pozycji przez firmę. Gigant technologiczny odpowiada na pozew stwierdzając, że jest on głęboko wadliwy.
Stało się to, o czym pisaliśmy w jednym z naszych poprzednich newsów. W miniony wtorek do sądu trafił pozew przeciwko Google dotyczący naruszania prawa amerykańskiego oraz ograniczania konkurencji. Departament Sprawiedliwości USA oraz 11 prokuratorów stanowych związanych jest z Partią Republikańską, podobnie jak prezydent Donald Trup i jego administracja. Zaś republikański senator Josh Hawley, słynący z nieprzychylnych wypowiedzi wobec koncernu z Muntain View, określił pozew najważniejszą sprawą antytrustową w tym pokoleniu. Pozew postrzega się jako akt polityczny. Chodzi o powiązania polityczne powodów, jak również fakt, że złożono go na dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi w USA. Dlaczego właśnie tak uważa się o pozwie przeciwko gigantowi? Otóż wielu Amerykanie dopatruje się w tym realizacji planów prezydenta Donalda Trumpa. Dotyczą one pociągnięcia do odpowiedzialności firm, które według niego miały uciszać głosy internautów o konserwatywnych poglądach.
Pozew poprzedzono rocznym dochodzeniem antymonopolowym, które przeprowadził Departament Sprawiedliwości USA oraz Federalna Komisja Handlu USA. Dotyczyło ono czterech koncernów: Amazon, Apple, Facebook oraz Google. Dochodzenia stanowe są nadal w toku, jednak powstają liczne teorie, że w listopadzie prokuratorzy stanowi złożą wobec Google pozew, który będzie dotyczył różnych aspektów reklamy internetowej.
„Pozew wniesiony dzisiaj przez Departament Sprawiedliwości USA jest głęboko wadliwy. Użytkownicy korzystają z Google z własnego wyboru – nie dlatego, że są do tego zmuszani lub dlatego, że nie są w stanie znaleźć alternatyw” – przekazał PAP Adam Malczak, rzecznik prasowy Google w Polsce.
Kwestię wadliwości pozwu podkreśla także wiceprezes koncernu ds. globalnych i dyrektor ds. prawnych Kent Walker. Określił on działania Departamentu jako wątpliwe, które nie przysłużą się konsumentom. Na oficjalnym blogu Google napisał, że „sztucznie wesprze to niższej jakości alternatywne wyszukiwarki, doprowadzi do wzrostu cen telefonów i utrudni uzyskanie takich usług wyszukiwania, z jakich chce się korzystać”.